Dalsze przygody Króla Lwa - tzw. Król Lew 4 według Carissime.

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 2 - Przyjaciółka Tamu

Minęło kilka miesięcy. Lwiątka były coraz starsze, a Kovu uczył Azari w tym momencie, jak dobrze rządzić Lwią Ziemią. Tamu tymczasem próbował namówić Sicete na zabawę, lecz ta cały czas odmawiała. Tamu, po poinformowaniu swojej matki, poszedł szukać innych lwiątek do zabawy. Po drodze napotkał Azari i Kovu, przywitał się z nimi radośnie, po czym poszedł dalej. Azari to była jego siostra i jednocześnie przyjaciółka, ale teraz będzie miała coraz mniej czasu na zabawę. Idąc tak spotkał Manię, która szybko podbiegła do księcia i się mu przedstawiła.
- Witam Cię, jestem Mania. - odrzekła radośnie lwiczka.
- Cześć, ja Tamu. - odpowiedział równie radośnie. - Może się pobawimy? Azari uczy się, jak być królową a Sicete nie lubi się bawić. - zaproponował.
- Oczywiście! Możemy się bawić cały czas! Tylko poczekaj, poinformuję moją mamę. - lwiczka pobiegła do swojej mamy.
Mama Manii leżała i rozmawiała o czymś z inną lwicą, prawdopodobnie mamą Haru. Haru jest nastoletnim lwem, który spędza czas tylko i wyłącznie z lwami w jego wieku.
- Mamo, będę się bawić tutaj niedaleko, z Tamu. - odpowiedziała, kiedy przybiegła do swojej mamy.
- W porządku, cukiereczku. - odpowiedziała do niej z uśmiechem mama.
Lwiczka wróciła do nowego przyjaciela i kilka razy podskoczyła ku górze.
- W porządku, mama wie, że tutaj jestem. A Twoja mama wie? - spytała Mania.
- Tak, przed wyjściem mówiłem jej, że idę poszukać kogoś do zabawy, a jak znajdę, to się pobawię. - odpowiedział do Manii. - To w co się bawimy? W berka? W chowanego? A może w wyścigi? - Tamu miał miliony pomysłów na zabawę.
- W piłkę! - wykrzyknęła Mania.
- W co? W jaką piłkę? - zapytał ze zdziwieniem Tamu.
- Ano w taką. - Mania wytoczyła piłkę z liści z norki pod drzewem. - Po zabawie tutaj też włożymy tą piłkę.
- Fajnie. Jak w to się gra? - zapytał się Tamu.
Mania pokazała Tamu, jak się gra w piłkę. Na początek będą używać swoich głów do turlania piłką, a później spróbują łapami.
Bawili się aż do późnego wieczora. Ustalili, że nazajutrz pobawią się w chowanego, a pojutrze - w berka.
Tamu wrócił do swojej mamy. Sicete już drzemała od dłuższego czasu, a Azari jeszcze zapamiętywała dane z lekcji o byciu władczynią.
- Jak było, Tamu? - spytała go Kiara, kiedy wrócił do jaskini.
- Wspaniale, cały dzień bawiłem się z Manią w piłkę! - powiedział.
Widać było, że członkowie rodziny są trochę zdziwieni tą nową zabawą. Widząc to zdziwienie, Tamu przeszedł do wyjaśniania im, o co chodzi i jak się w to gra.
W końcu jednak ułożyli się wygodnie do spania. W tym momencie Sicete się obudziła. Spała cały dzień, bo było gorąco i nic innego nie chciało jej się robić.
- Już wieczór? - spytała się.
Tak, a ty przespałaś prawie cały dzień. - odrzekła Kiara. - Twój brat cały dzień bawił się z Manią.
Sicete tylko przewróciła na to oczami. Nie interesowało ją co robił jej brat, kiedy ona spała.
- Ja tam chętnie poznam Manię, Tamu. Przedstawisz mi ją jutro? - Azari zapytała Tamu.
- Oczywiście. Pograsz z nami w chowanego! - odparł Tamu
- Tamu, ale ja mam lekcje na królową. - powiedziała ze smutkiem Azari.
- No cóż, to pobawimy się sami. - powiedział Tamu.
W końcu wszyscy poszli spać.
Rano wszyscy szybko wstali, a najszybciej Tamu i Azari. Słonko jeszcze całkiem nie wzeszło, a oba lwiątka już pytają Kiarę, czy mogą wyjść.
- A nie pomyśleliście, że Mania jeszcze śpi? - spytała Kiara.
- Właśnie. Poczekajcie jeszcze trochę, aż wszystkie lwy się obudzą, a wtedy dopiero idźcie do Manii. - dodał Kovu.
Dzisiejsza lekcja Azari miała się odbyć trochę później, więc lwiątka miały czas na porozmawianie i zapoznanie się. Tamu i Azari nie mogli się doczekać spotkania z Manią.
W końcu wszystkie lwy się zbudziły. Lwiątka pobiegły szukać Manii. Znaleźli ją tam, gdzie wczoraj Tamu się z nią bawił - pod jej ulubionym drzewem. Mania wstała i radośnie pomachała ogonem. Zauważyła, że Tamu nie jest sam, ale im ich więcej, tym lepiej!
- To jest Azari. Chciała się z Tobą zapoznać. - powiedział podekscytowany Tamu, który nie mógł się doczekać wspólnej zabawy.
- Miło mi Cię poznać, jestem Mania. Chciałabyś się z nami pobawić? - odrzekła.
- Tak, chciałabym, tylko nie mogę, za chwilę mam lekcje. - odparła.
- Lekcje? Jakie lekcje? - spytała ze zdziwieniem Mania.
- Lekcje na władczynię. - natychmiast odpowiedziała Azari.
- Ale Azi, lekcje masz dopiero, jak słonko będzie nad tamtym drzewem, a teraz jeszcze nie jest w połowie! - odpowiedział Tamu i pokazał oddalone od nich drzewo.
- No dobrze, jakaś krótka zabawa. - uśmiechnęła się do nich.
Od razu zaczęli się bawić, nie ustalając żadnych zasad, żeby nie stracić nawet sekundy. Bawili się w chowanego. Przyszedł jednak czas, kiedy Azari musiała iść na lekcje. Ruszyła więc w stronę Lwiej Skały, gdzie miał na nią czekać Kovu.
Mania i Tamu zostali się bawić sami. Gdyby Sicete chciała się bawić, mogłaby do nich dołączyć i się pobawić, ale nie chciała. Tamu nie wiedział dlaczego. W południe Mania zapytała się właśnie o Sicete.
- Mówiłeś kiedyś, że masz jeszcze jedną siostrę, Sicete. - powiedziała Mania.
- Tak, mam. - odparł Tamu.
- A ona nie może się z nami bawić? Jest w tym samym wieku co i my! - usiadła i powiedziała.
- Mogłaby... - powiedział. - Gdyby tylko chciała. Ale nie chce. Uważa siebie za o wiele starszą i nie chce się bawić z takimi "dzieciakami" jak my.
- Ale ona urodziła się w tym samym dniu co i ty. - powiedziała Mania.
- Może i się urodziła, ale przede mną. Lecz to nie zmienia faktu, że jesteśmy w tym samym wieku.
- Racja. - odpowiedziała na koniec Mania i wrócili do zabawy, która znów trwała do wieczora.
W końcu znów musieli się rozstać. Jak wczoraj planowali - nazajutrz bawią się w berka. Kto wie, może Sicete zgodzi się do nich dołączyć?
Tamu wrócił do jaskini.
- Jutro bawimy się w berka! - krzyknął radośnie.
Kiara była zmęczona, więc tylko uśmiechnęła się do syna. Azari miała wyczerpującą lekcję, więc już spała, a Kovu był tak wyczerpany, że tylko mruknął coś pod nosem i szybko zasnął. Sicete też spała. Tym razem spędziła czas na patrzeniu się na chmury.
Tamu położył się wygodnie przy swojej mamie i spokojnie zasnął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz